Legalna Kultura / Łyk sztuki do kawy z przekąskami Clary Peeters
fot. nadesłane
Prawdopodobnie pochodziła z Antwerpii. Według różnych źródeł urodziła się między 1588 a 1594 rokiem (ostatnią datę potwierdzają dokumenty chrztu). Nie wiadomo kiedy zmarła, być może nastąpiło to dopiero po 1657 roku, choć niektórzy badacze mówią o wcześniejszych latach. Wiele wskazuje na to, że była mężatką, choć to również niepewna informacja. Dzisiejszy „Łyk sztuki do kawy” przybliży Wam postać wybitnej, zaskakująco zapomnianej malarki.
REKLAMA
Przez stulecia sztuka stanowiła domenę mężczyzn, artystek było niewiele, a jeszcze mniej z nich jest współcześnie powszechnie znanych. Jedną z nich jest Clara Peeters, o której wiemy obecnie bardzo niewiele. Jedynymi pewnikami są jej dzieła, a tych znamy kilkadziesiąt. Pierwsze z nich pochodzą z ok. 1607/08 roku, malowała je więc jako młoda dziewczyna. Dziś prezentujemy pracę o kilka lat późniejszą: martwą naturę ze zbiorów Muzeum Prado. Jest to obraz pełen apetycznych szczegółów, odtworzonych z wielką wprawą. Na najbardziej uważnych widzów czeka zaś ukryta przez malarkę niespodzianka…
Umiejętności warsztatowe konieczne do malowania takiego obrazu wskazują, że Clara Peeters oprócz talentu musiała mieć jakieś malarskie wykształcenie, być może zdobyte pod okiem antwerpskiego autora martwych natur Osiasa Beerta. Również Peeters specjalizowała się w martwych naturach przedstawiających bukiety kwiatów, a jeszcze częściej bogato zastawione stoły.
Na obrazie „Martwa natura z kwiatami, srebrnym kielichem, suszonymi owocami, słodyczami, paluszkami chlebowymi, winem i cynowym dzbanem” Clara Peeters połączyła oba te tematy. Lewą stronę kompozycji zajmuje bukiet w wazonie. Kwiaty namalowane zostały z botaniczną precyzją i bez trudu rozpoznamy wśród nich narcyzy, tulipany, róże, żonkile czy irysy. W siedemnastowiecznej Antwerpii działało wielu malarzy specjalizujących się w wiernym odtwarzaniu roślin (inspiracji im nie brakowało, bowiem miasto było prężnie działającym ośrodkiem wydawniczym i ukazywało się tam wiele wspaniale ilustrowanych atlasów botanicznych). Resztę stołu zajmują apetyczne przekąski: suszone figi, rodzynki i migdały, słodycze oraz precle. Jednego z nich ktoś już zresztą napoczął - czyżby malarka zgłodniała przy pracy? Wszystkie ukazane smakołyki, łącznie z importowanym winem wypełniającym kieliszek, musiały być dość kosztowne. Podobnie naczynia: srebrny kielich o skomplikowanej formie czy szklany kielich z bogato zdobionym trzonem. Tego typu luksusowe przedmioty ze szkła produkowali w Niderlandach pochodzący z Włoch specjaliści, wzorujący się na słynnych wyrobach weneckich. Z podobnych elementów Peeters konstruowała większość swoich martwych natur.
Dla malarki bogactwo materiałów i faktur było przede wszystkim okazją do wykazania się malarskim kunsztem. O tym, że bardzo lubiła tego typu popisy przekonamy się oglądając jej obraz w zbliżeniu, co umożliwia strona internetowa muzeum. Na metalowych powietrzniach kielicha i dzbanka dostrzec można odbicie twarzy artystki - jej miniaturowe autoportrety. Podobny zabieg zastosowała na kilku innych swoich obrazach. Był on swego rodzaju podpisem złożonym pod dziełem, a przede wszystkim demonstracją umiejętności, których Clarze Peeters z pewnością nie brakowało.
W kolekcji Prado zajdziecie jeszcze trzy obrazy jej autorstwa. Inne dzieła flamandzkiej malarki można podziwiać na stronach Rijksmuseum czy Muzeum Mauritshuis.
Zwiedzajcie z nami muzea i galerie całego świata bez wychodzenia z domu!
Źródło: www.legalnakultura.pl
Umiejętności warsztatowe konieczne do malowania takiego obrazu wskazują, że Clara Peeters oprócz talentu musiała mieć jakieś malarskie wykształcenie, być może zdobyte pod okiem antwerpskiego autora martwych natur Osiasa Beerta. Również Peeters specjalizowała się w martwych naturach przedstawiających bukiety kwiatów, a jeszcze częściej bogato zastawione stoły.
Na obrazie „Martwa natura z kwiatami, srebrnym kielichem, suszonymi owocami, słodyczami, paluszkami chlebowymi, winem i cynowym dzbanem” Clara Peeters połączyła oba te tematy. Lewą stronę kompozycji zajmuje bukiet w wazonie. Kwiaty namalowane zostały z botaniczną precyzją i bez trudu rozpoznamy wśród nich narcyzy, tulipany, róże, żonkile czy irysy. W siedemnastowiecznej Antwerpii działało wielu malarzy specjalizujących się w wiernym odtwarzaniu roślin (inspiracji im nie brakowało, bowiem miasto było prężnie działającym ośrodkiem wydawniczym i ukazywało się tam wiele wspaniale ilustrowanych atlasów botanicznych). Resztę stołu zajmują apetyczne przekąski: suszone figi, rodzynki i migdały, słodycze oraz precle. Jednego z nich ktoś już zresztą napoczął - czyżby malarka zgłodniała przy pracy? Wszystkie ukazane smakołyki, łącznie z importowanym winem wypełniającym kieliszek, musiały być dość kosztowne. Podobnie naczynia: srebrny kielich o skomplikowanej formie czy szklany kielich z bogato zdobionym trzonem. Tego typu luksusowe przedmioty ze szkła produkowali w Niderlandach pochodzący z Włoch specjaliści, wzorujący się na słynnych wyrobach weneckich. Z podobnych elementów Peeters konstruowała większość swoich martwych natur.
Dla malarki bogactwo materiałów i faktur było przede wszystkim okazją do wykazania się malarskim kunsztem. O tym, że bardzo lubiła tego typu popisy przekonamy się oglądając jej obraz w zbliżeniu, co umożliwia strona internetowa muzeum. Na metalowych powietrzniach kielicha i dzbanka dostrzec można odbicie twarzy artystki - jej miniaturowe autoportrety. Podobny zabieg zastosowała na kilku innych swoich obrazach. Był on swego rodzaju podpisem złożonym pod dziełem, a przede wszystkim demonstracją umiejętności, których Clarze Peeters z pewnością nie brakowało.
W kolekcji Prado zajdziecie jeszcze trzy obrazy jej autorstwa. Inne dzieła flamandzkiej malarki można podziwiać na stronach Rijksmuseum czy Muzeum Mauritshuis.
Zwiedzajcie z nami muzea i galerie całego świata bez wychodzenia z domu!
Źródło: www.legalnakultura.pl
PRZECZYTAJ JESZCZE