Rola Jagny wpłynęła na całe moje życie
PAP Life: Oglądała pani nową wersję „Chłopów”?
Emilia Krakowska: Tak, byłam na premierze.
PAP Life: Podobał się pani ten film?
E. K.: Bardzo mi się podobał. Uważam jednak, że kiedy mówimy o „Chłopach”, to nie powinniśmy używać skrótów „podoba się” czy „nie podoba się”. Wiem, że teraz żyjemy w świecie skrótów. To wspaniale, że Reymont cały czas żyje, inspiruje twórców, jest dla nich natchnieniem. Czesław Miłosz mówił, że poetów mamy wspaniałych, ale gorzej jest z epiką. A Reymont jest wspaniałym autorem, dzięki niemu mamy zapisane obyczaje włościan. Uważam, że „Chłopi” to jest biblia naszej kultury. Nie bez powodu ta powieść dostała Nagrodę Nobla. Warto po nią sięgać w różnych okresach swojego życia, bo wtedy za każdym razem znajdziemy w niej coś innego, inaczej ją odbierzemy. Film, który teraz powstał, jest bardzo piękny, malarski. To zapewne wpływ plastycznego wykształcenia reżyserki. Cieszmy się, że powstał. I nie porównujmy go do serialu Jana Rybkowskiego, który na tamte czasy był znakomity. Ale od tamtej pory minęło 50 lat. Przez ten czas dokonał się ogromny skok cywilizacyjny, kulturowy.
PAP Life: Jak pan została Jagną w serialu Jana Rybkowskiego?
E. K.: Na początku powierzono mi rolę Hanki. A wcześniej gościnnie grałam Jagnę w spektaklu „Chłopi” w Teatrze Ziemi Mazowieckiej. To był teatr rapsodyczny - surowe, proste dekoracje, byliśmy takimi świątkami w kostiumach. Daliśmy chyba ze sto przedstawień, publiczność reagowała wspaniale. Dlatego kiedy usłyszałam, że w serialu będę grać Hankę, bardzo się ucieszyłam, bo to oznaczało, że będę miała w dorobku aż dwie postaci z powieści Reymonta. Hanka jest bardzo ciekawą bohaterką, bardzo współczesną, dzielną. Pamiętam, że Rybkowski powiedział, że ona nie jest byle jaka, jest niekochana, ale to nie znaczy, że niefajna. Dla tej roli nawet przekułam sobie uszy i zamówiłam kolczyki w popularnej wówczas firmie ORNO, ale niestety były brzydkie, więc je wyrzuciłam.
PAP Life: Podobno początkowo Jagnę miała grać Anna Seniuk?
E. K.: Tak. Bardzo mnie to cieszyło, bo znałam Anusię jeszcze ze studiów, była najpiękniejszą dziewczyną, dla której wszyscy tracili głowę. Ale aktorka nie zawsze może połączyć fikcję z prawdą. Anusia była wtedy nieprzytomnie zakochana, właśnie wyszła za mąż i nie chciała rozstawać się z mężem. Rozumiałam to doskonale, bo nieco wcześniej sama byłam w takiej sytuacji – mąż mówił mi, że jest najwspanialszy i najważniejszy. Anusia zrezygnowała z roli, więc zadzwoniono do mnie z pytaniem, czy zgodzę się zagrać Jagnę. Zdjęcia zaczynały się za kilka dni, ale na szczęście dzięki wspomnianemu spektaklowi byłam przygotowana do grania tej postaci, znałam tekst.
PAP Life: Miała pani jakieś wątpliwości, czy przyjąć tę rolę?
E. K.: Byłam wtedy w zespole Teatru Narodowego, więc zadzwoniłam do dyrektora Adama Hanuszkiewicza z pytaniem, co powinnam zrobić. Powiedział, żebym to brała. Zespół w Narodowym był duży, nie było ról dla wszystkich aktorów, więc pewnie się ucieszył, że nie będzie musiał mnie obsadzać. Twórcom serialu postawiłam tylko jeden warunek – że muszę mieć kolczyki, bo przecież specjalnie przekułam sobie uszy. Piękne kolczyki, rodzinną pamiątkę, pożyczyła mi Irmina Romanis, żona producenta, która była charakteryzatorką w „Chłopach”.
PAP Life: Jagna w powieści Reymonta ma niespełna 20 lat, pani była dużo starsza. Nie był to problem?
E. K.: Miałam wtedy 33 lata i męża, co było dużym zarzutem wobec mnie. Tylko jak 18-letnia dziewczyna mogłaby partnerować tak wielkim aktorom, którzy tam grali? Do serialu zostali zaangażowani najwybitniejsi ówcześni aktorzy, dziś mówi się ikony. Władysław Hańcza, Franciszek Pieczka, Ignacy Gogolewski, Tadeusz Janczar, Jadwiga Chojnacka, Barbara Ludwiżanka. Oni już wtedy należeli do historii polskiego teatru i filmu. Byłam zachwycona, że ci wielcy ludzie pochylają się nade mną. Byłam mało doświadczoną osobą, ale bogatą w życiorys mojej matki, pełną miłości do historii, tradycji, przede wszystkim do sztuki. Starannie się przygotowywałam. Pamiętam pierwszą kręconą scenę, która w filmie jest jedną z ostatnich. Jagna umawia się z Antkiem na spotkanie w oborze i on namawia ją, żeby wyjechała z nim zagranicę. Specjalnie nauczyłam się doić krowy, bo byłam dzieckiem miejskim, które o wsi wiedziało niewiele, a w scenie miałam to robić. Ale operator tak to filmował, że nie było widać moich umiejętności. Reżyser powiedział, że to jest scena z Antkiem, a nie do Kroniki Filmowej o dojeniu krów.
PAP Life: Serial kręcony był Lipcach. Miejscowa społeczność była zaangażowana w produkcję?
E. K.: Bardzo, nie było jakiś statystów z zewnątrz, tylko grali niemal wszyscy mieszkańcy Lipiec. Graliśmy w autentycznych strojach ludowych, które były chyba skupowane przez Cepelię. Serial był kręcony przez rok, dokładnie od 4 czerwca 1971 roku do 4 czerwca 1972 roku. Kręciliśmy zgodnie z porami roku, porami dnia. Wszyscy bardzo zżyliśmy się z mieszkańcami. Na plan przyjeżdżała ekipa z Francji, która dała nam resztki taśmy filmowej. Oni przyglądali się z zaciekawieniem, jak pracujemy i nie wiedzieli, którzy to statyści, którzy aktorzy, bo wszyscy mieliśmy na sobie podobne stroje. Te kostiumy sprzedano potem Polonii.
PAP Life: Jeździ pani do Lipiec?
E. K.: Cały czas, jestem honorową obywatelką Lipiec, które po serialu nazywają się już Lipce Reymontowskie. Na wszystkie święta mnie zapraszają, ostatnio byłam tam dwa tygodnie temu. Bardzo prężnie działa Fundacja Reymontowska, już kolejne pokolenie jest w nią zaangażowane. Ten serial miał ogromne znaczenie dla wszystkich, którzy wzięli w nim udział. On został w nas. Pamiętam, jak 20 lat po zakończeniu zdjęć spotkałam się z Jadwigą Chojnacką, która grała Dominikową, czyli matkę Jagny, dlatego mówiłam do niej „mamusiu”. Przyszłam do niej do domu, siedzimy przy herbacie i widzę, że jest jakaś markotna, poddenerwowana. Pytam, co się stało. A ona zaczyna mówić, że tak nie powinno być, że jej córkę wywożą na kupie gnoju, a ona zamiast krzyczeć, protestować, to w milczeniu idzie za tym wozem jak na pogrzebie. To świadczy o tym, jak bardzo te role weszły nam w krew, jaki miały wpływ na nasze życie. Jadwidze Chojnackiej już na planie się ta scena nie podobała, mówiła to Janowi Rybkowskiemu, ale scena weszła. A ona po latach to przeżywała.
PAP Life: Jak układały się relacje na planie?
E. K.: Przyjaźnie trwają do dzisiaj, a o romansach nic nie wiem.
PAP Life: Serial „Chłopi” cieszył się ogromną popularnością, podobnie jak film, który na jego podstawie zrealizowano rok później. Pani dzięki roli Jagny stała się bardzo popularne. Nie miała pani przez to problemów? Nie przypisywano pani w prawdziwym życiu cech Jagny, nie zarzucano rozwiązłości?
E. K.: Jeździliśmy po całej Polsce, były spotkania w dużych salach, remizach, udzielałam sporo wywiadów. Nauczyłam się, czym jest popularność, jak się zachowywać, jak reagować. W tamtym czasie w każdym hotelu był dancing i striptiz, a jak są tańce, zabawa, to też pojawia się wódka. Dlatego kiedy jest się popularnym, to trzeba iść do pokoju, zrobić herbatkę i położyć się spać. Ale jeśli się zostaje na dole, to nie można mieć pretensji, że ktoś podejdzie, poprosi do tańca, chce się przysiąść. Trzeba to przewidywać. Ja to potrafiłam i nigdy nie spotkało mnie nic przykrego. Jak ktoś przeholował, to mówiłam, że sobie tego nie życzę.
PAP Life: A czy popularność sprawiła, że zaczęła pani dostawać propozycje ciekawych ról?
E. K.: Proponowano mi potem podobne role do Jagny, ale nie chciałam ich przyjmować. Mówiłam, żeby sobie wycięli sceny z „Chłopów”.
PAP Life: Podobała się pani sobie w tej roli?
E. K.: Długo tego serialu nie widziałam, nie miałam wtedy kolorowego telewizora. My nie mieliśmy wtedy jakiś dużych stawek, pamiętam, że oszczędzałam, żeby kupić mieszkanie mojej matce. Potem za pieniądze zarobione w filmach niemieckim i szwajcarskim kupiłam siedlisko kilkadziesiąt kilometrów od Warszawy. Mam je cały czas i ono daje dużo radości mi, rodzinie i znajomym.
PAP Life: Cały czas jest pani aktywna, występuję pani na scenie. A jak z filmami?
E. K.: Gram w Teatrze Polonia, w Och-Teatrze, niedawno grałam we Wrocławiu, wkrótce mam spektakl w Elblągu. Ostatnio wystąpiłam w filmie, ale zobaczymy, co z tego wyniknie. Mam 83 lata i cały czas jestem aktorką. (PAP Life)
Rozmawiała Izabela Komendołowicz-Lemańska
ikl/ gra/
Emilia Krakowska – aktorka filmowa, estradowa i teatralna, absolwentka warszawskiej PWST. Przez pierwsze lata kariery występowała na deskach stołecznych teatrów: Powszechnego, Narodowego, Współczesnego i Rozmaitości, potem grała w teatrach w Radomiu, Wrocławiu, Białymstoku i Słupsku. Obecnie związana z warszawskim Och-Teatrem. Przed kamerą debiutowała w 1964 roku rolą pielęgniarki w filmie „Nieznany”. Największą popularności zyskała dzięki kreacji Jagny w serialu „Chłopi” Jana Rybkowskiego. Inne znane produkcje z jej udziałem to „Brzezina”, „Wesele” i „Ziemia obiecana” Andrzeja Wajdy i „Brunet wieczorową porą” Stanisława Barei. Zagrała też w wielu serialach telewizyjnych, m.in. „Czterdziestolatek. 20 lat później”, „Na dobre i na złe”, „Pierwsza miłość, „Hela w opałach”, a od roku można ją oglądać w „Na Wspólnej”. Trzykrotnie zamężna, ma dwie córki.